Imágenes de páginas
PDF
EPUB

Monarcha ich z powinności swej nie wykraczał, prawa przyjęte statecznie a stale chował, sąd pilnie a sprawiedliwie czynił, granicznego nieprzyjaciela mocnie odpirał. A iżby też i ci swą na nię włożoną powinność cale iścili, przysięgą także byli obwiązani.

Potrzebać iście i dalej obawiać sie i tego, aby kiedy ono tak wielkie zebranie ich, którego za ciężką pracą i przelaniem krwie swojej dostali, nie było jakim sprosnym nieporządkiem rozproszone, dali do tego osobnych dwu stróżów, którym koronnych pieczęci zwierzyli. A iżby też ci listów żadnych prawu pospolitemu przeciwnych, ani donacyjej, z swej kancelaryjej nie wydawali, osobnym to statutem opatrzyli.

Ale żeby też ty dwa stany Rzeczypospolitej w takim opisanym porządku cale postawili, postanowili też i to, aby na każdy rok na miejscu pewnym i uprzywilejowanym, zgromadzenie bywało, na które Rycerstwo, będąc trzecim stanem Rzeczypospolitej, pewny poczet osób z pośrzodku siebie, ze wszytkich części Koronnych, wyprawowali, którzy jeśliby w której części, albo w którym kącie Korony jakie ubliżenie w prawie pospolitym obaczyli, tam naprawić sie napominali. A tak nie inaczej jako na każdy rok pewne rewidowanie a przeglądanie działo sie.

O pięknie zaiste ci zacni starcy tę Rzeczpospolitą w swych stopniach byli postawili, która snadź na świecie i z przedniejszą mogła być porównana, bo każdego stanu powinność w niej zamknęli! A cóż potym, gdy my potomstwo ich, będąc tak porządni, rzeczy postanowionej, nam na piśmie przez ręce podanej, w tej szczyrości a całości zachowacieśmy nie umieli.

Niechże każdy obaczy komu należy, a pilnie niech sam w sobie i w sumnieniu swym uważy, jeśliż cale zostawa na miejscu swym, w powołaniu swoim, albo caleli prace wezwania swego wykonywa. Jeśliż mówię przodkiem z osoby waszej Królewskiej zacności, jako od nawyszszej zwirzchności nam od Boga danej, dosyć sie dzieje prawu pospolitemu i powinności Królewskiej?

Zaiste Miłościwy Królu, krew która w Polszcze przez kaźni obficie przelewana bywa, woła o pomstę do Boga.

Azaż sie nie rozbieżało swowoleństwo ludzkie, prze niedzierżenie sądów Waszej Królewskiej zacności, tak dalece, że też już żaden i dziatek swych własnych bezpieczen nie jest. Bo mali kto dzieweczkę, i tej w pokoju zachować nie może, czeka tego, rychłoli przydzie mocniejszy, a weźmie mu onę.

Nie wspominam tych, którzy słabszemi będąc, od mocniejszych uciśnieni bywają. Nie wspominam wdów, które prawo Boże i wszelkie ine prawo w obronę zwirzchności podawają, których łzy a nieobronienie od krzywdy niebo przenikają. Nie wspominam też i inszych złych spraw i zwyczajów, w których niebaczni na uczciwość i powinność Krześcijańską, bezpiecznie mieszkają, niesłychać by kto skaran był, albo naostatek też i zaklęt, bo tylko o snopy kląć zwyczaj już na ten czas nastał.

Pojrzymyż na obronę graniczną, jaka jest. Rzecz pewna, by jeden tysiąc koni wtargnął do Korony, mógłby ją skrzyżować, nie ujrzałby przeciw sobie miecza dobytego, czego sie niedawno przykład okazał ku ubliżeniu sławy narodu Polskiego, że małe wojsko, ledwa kilka set koni, wielką część państwa Waszej Królewskiej zacności przejechało, śląc jeszcze przed sobą mandaty, mieczem i ogniem grożąc tym, którzyby chcieli w nim będącym, przedsięwzięcia hamować. Zaprawdę Miłościwy Królu wielki niedostatek tu na tym miejscu, o którym jeśli rady nie będzie, actum de nobis. Raczcież Miłościwi panowie to też obaczyć, dosyćli sie też z miejsc W. M. powinowactwu a prawu pospolitemu dzieje. Takieli z W. M. napominanie pańskie jest, jakie być ma? Takieli zastawienie sie i odpiranie złemu, jakiego prawa i przysięga uczą? I tu zaiste najdzie sie niedostatek. I by kto na to popatrzyć chciał, to znając sądzić chciał, coby Pan Bóg za takowe postępki tej Koronie obiecował!

Zaiste to są znaki gniewu Bożego, znak zginienia a upadku, bo wszytki ty królestwa, które już upadek swój podstąpiły, wszytki ty znaki przed upadkiem swoim widziały, które w Polszcze już sie wypełniły.

Z tej strony smętek a żałość widzieć upadek przed oczyma swymi, widzieć upadek, któremu sie zabieżeć mogło, a zabieżeć żaden temu nie chce. A cóż to inszego jest, jedno że Pan Bóg rozum odjął? Bo tak zwykł czynić, kogo chce skarać, z rozumem go pirwej rozłącza.

Muszę to drugi raz powtórzyć, że z tej strony smętek a żałość, ale z drugiej strony zostawa cząstka nadzieje dobrej. A to iż Pan Bóg wszechmogący dał to serce Waszej Królewskiej zacności, że chcesz naprawę uczynić skażonym a zaniedbanym prawom naszym, tegoć ciało a krew w sercu Waszej Królewskiej zacności nie uczyniło, ale sam tylko Duch Boży. Toć jest pocieszna nadzieja, będzieli od nas wdzięcznie przyjęta, a nie będzieli zaniedbana.

Toć jest znak, że Pan Bóg nie żąda zginienia naszego, ale chce naprawy, ale obrócenia naszego k sobie i pokuty.

Nic w tym nie wątpimy, Najaśniejszy a Miłościwy Krółu, że to co Wasza Królewska zacność przez posły i listy swe wszytkiej Koronie rozesłać, a wszemu Rycerstwu swemu zwiastować raczył, że już to nie słowy, ani listownemi obietnicami, którycheśmy sie długi czas napiastowali, wypełnić a uiścić będziesz raczył.

Pewniśmy tego, bośmy uwierzyli obietnicam zacnego a Krześcijańskiego króla, którym po Bożych obietnicach nawyszsza wiara ma być dana, i na tośmy przyjechali, abyśmy już w skutku samę rzecz do braciej swej odnieśli, bo nas po to posłali, a w nic inszego wstępować mimo to zagrodzili.

O wzruszże w sobie, Najaśniejszy a Miłościwy Królu, serce miłosierne królewskie, a zrzuć ten szkodliwy pień z drogi, który zawadza do dobrego, który jest przyczyną do upadku, a zrzucić go

ani zepchnąć żaden inszy z ludu nie może, okrom osoby Waszej Królewskiej zacności.

O zlutujże sie Wasza Królewska zacność a ulecz to chore ciało, którego sam głową raczysz być, bo zaginielić ciało, i głowie nie dobrze sie stanie; będzieli ciało zdrowe, i głowa w swej całości zostanie. Ponieważ Wasza Królewska zacność tym poddanym swym łaskę a miłość okazujesz. Ponieważ Wasza Królewska zacność Polakom dobrze chcieć, dobrze życzysz. Bo Wasza Królewska zacność nie królujesz narodowi Polskiemu przez moc miecza. Nie spadła Korona na Waszą Królewską zacność prawem przyrodzonym, ani sukcessyją żadną. Nie przyniosłeś Wasza Królewska zacność praw swych Polakom, aleśmy cie za króla a za pana sobie obrali, z miłości a z tej dowierności, którąśmy ku przodkom i Waszej Królewskiej zacności mieli. Zwierzyliśmy Waszej Królewskiej zacności, co u nas po zbawieniu nadroższego było, praw a swobód i poczciwości swoich, które nad bogactwa złota u nas wyszszej ważone są, a za wszytko złoto źleby przedane były.

Nie nowinać to Polakom miłować pany swe. Izaż to kiedy slychana rzecz jest, albo jeśliż to kroniki świadczą, żeby kiedy który król polski był w bitwie pojman, albo jeśliż który był ranion. A cóż to inszego czyniło, jedno miłość tego narodu Polskiego przeciw panom swoim, że to przed oczyma pana swego pokazowali nad nieprzyjacielem jego, co sie mężnemu narodowi godziło pokazować, wydawając ciała i żywoty swe wszelkiemu niebezpieczeństwu, strzegąc aby na pana ich zła przygoda nie przypadła, czego jasną pamiątkę czyni ono sławne zwycięstwo Przedziada Waszej Królewskiej zacności, które nad mocnym narodem Niemieckim otrzymał, nad nadzieję ludzi wszytkich na świecie. Tam Polacy pokazali miłość przeciwko panu swemu. Tam krew swoję przed oczyma jego przelewali. Otóżci to jest Miłościwy Królu potomstwo tych ludzi, otóż tyż serca i chciwości, które gotowi sam pokazać zawżdy przed oczyma Waszej Królewskiej zacności, tylko racz Wasza Królewska zacność obrócić łaskawe oko, a wysłuchać prośby ich: a proszą o to, coś Wasza Królewska zacność powinien, a coś poprzysiągł.

Z tym tedy błogosłowieństwem Waszej Królewskiej zacności naszego miłościwego pana witamy, aby Pan Bóg wszechmogący to zaczęte naczynie i ogień w sercu Waszej Królewskiej zacności zaczęty, pomnożyć a ku dobremu końcu przywieść raczył, aby wżdam kiedy tej trajedijej koniec był, ażebychmy już nie w obietnicach, ale w skutku braciej swej przynieśli, czegośmy tak długi czas prosili a żebrali. A potrzebać tego aby sie to działo w miłości, bo waśni i co kiedy dobrego w której Rzeczypospolitej uczyniły? Niech tedy sam Pan Bóg wszechmogący przez Ducha swego świętego tę miłość w sercach wszytkich do tego należących sprawi etc. Amen.

XIII. SZKOLNICTWO I STUDJA.

1. Mowa Hozjusza o sprowadzenie Bonamica do Bolonji (1532).1

(Acta historica t. IV, Hosii Epistolae, t. 1, ed. Hipler-Zakrzewski, Cracoviae 1879, p. 10-13).

Hosii oratio ad Franciscum Guicciardini, urbis Bononiensis praefectum.

Cum superioribus hisce diebus, Princeps Illustrissime, summo studio et contentione actum a nobis esset et elaboratum, ut tuo divino atque immortali beneficio Lazari nobis praesentis potestas fieret, visum est nostrum aliquot, qui sumus viri illius studiosi, Patavium accedere, ut et ipsum praesentem intueri et, quid animi haberet, expiscari possemus. Nolo hoc loco commemorare, qualis ille nobis visus sit, quanta virtute, quanta eruditione praeditus: quemadmodum non modo responderit opinioni de se nostrae, verum etiam longe illam superarit. Hoc dicam, quod ad praesentem causam pertinet, quaesivisse nos ex illo, num quid a tua clementia litterarum accepisset? quid ea de re, qua de per litteras cum eo actum esset, statutum cum animo suo et deliberatum haberet? Negavit ille quidquam se litterarum accepisse: neque tamen obscura · sibi esse dicebat erga se studia. Egit gratias, quod ad se nec opinantem tantum honorem detulissemus, atque nos ita a se dimisit, ut animi quidem sui sententiam parum nobis explicatam traderet, de sua tamen erga nos voluntate prolixe polliceretur vultusque sui benignitate et orationis suae suavitate in certam spem nos adduceret, fore ut nostrae satisfieret voluntati, si, quam dignitas viri meretur, ratio illius habita esset. Atque nos quidem multo magis essemus admirati, si in tantis occupationibus, quibus impeditus eras, nostrum negotium agere in animum induxisses, quam quod in hunc usque diem differendum id esse existimaris. Neque enim fugit nos, te Clementi VII Pontifici Maximo, quem honoris et sanctitatis causa nomino, id esse, quod vel Atlanti coelum humeris sustinenti fuit Hercules, vel quod Herculi fuit Theseus, qui,

1 Kaz. Miaskowski, Jugend und Studienjahre des ermländischen Bischofs u. Kardinals Stanislaus Hosius, Braunsberg 1916; J. Fijałek, Przekłady pism św. Grzegorza z Nazyanzu w Polsce, Polonia sacra nr. 1 (Kraków 1918) str. 91-130.

[ocr errors]

si quando res incidunt graves et arduae, te illis, qua es in rebus agendis prudentia, non interesse solum, sed etiam praeesse vult. Cuius rei vel maximum documentum dedit, cum proximis hisce diebus in nobilissima Florentinorum civitate constituenda tua sibi potissimum opera utendum putavit; ut nihil nobis mirum videri debeat, si ea cogitatio a nostri negotii cura mentem tuam avocarit. Nec id quidem dubium est, petitionis nostrae recordationem altius pectori tuo infixam esse, quam ut ulla oblivione evelli possit. Sed quoniam vehementer metuimus, ne, si mora negotio interposita sit, praeripiatur nobis is, cuius tanto studio compotes esse cupimus, atque ita omnis spes potiundi illius praecidatur: faciendum nobis putavimus, ut ad te iterum accederemus, — pauci quidem numero, quo facilius et minore invidia atque tumultu res transigi possit; sed summo omnium earum, etiam si quae absunt, nationum consensu et voluntate, teque etiam atque etiam vehementer peteremus, ut aliquam curae et cogitationis tuae partem in hanc Rempublicam ornandam, in nostra studia adiuvanda, in tuam laudem et gloriam agendam et amplificandam derivare velis. Non est mihi in praesentia propositum, clarissime Urbis Praefecte, longa oratione amplitudinem tuam detinere, quaeve ex Lazari adventu secutura sint commoda pluribus verbis recensere; quod id copiose et ornate superiori mense ab eo factum est, cuius ego nunc praesentiam requiro. Levarer enim hoc gravissimo apud tuam Čelsitudinem dicendi onere, cui me plane imparem esse sentio: ea tamen, quae ipse vidi et quorum pars magna fui, non visum est silentio praeterire. Cum venissent Patavium nostrum aliquot, eorum, qui essent nostratium studiorum studiosi, animos, ut quisque vel necessitudine nos aliqua attingebat vel veteri familiaritate vel linguae commercio nobis coniunctus erat, diligenter pertentavimus. Multa apud eos de Romuli Amasei praeceptoris nostri divina quadam eloquentia et incredibili suavitate; multa de urbis huius celebritate deque singulari civium humanitate; multa de tua, Princeps clarissime, in litteras litterarumque studiosos omnes propensa voluntate praedicavimus: adeo, ut animi illorum incredibili visendae urbis huius studio incenderentur, in qua Romulum, Romanae principem eloquentiae, publico stipendio bonas litteras profiteri, in qua tantam esse hominum civilitatem, tantam erga exteras gentes humanitatem, in qua eum cum summo imperio et potestate versari accepissent, qui, quod cum maxima iuris civilis prudentia non mediocrem Latinarum litterarum peritiam coniunxisset, facere non posset, quin, quos sua persequi vestigia videret atque iisdem sibi rationibus ad dignitates et honores viam munire, eos inprimis caros haberet atque de eorum studiis magis indies atque magis ornandis et adiuvandis perpetua cura angeretur. Sed eum dicebant esse Lazarum, ut in solitudine cum eo vitam degere satius ducerent, quam cum alio quovis eius professionis homine in fortunatis insulis habitare: nos vero obtestati sunt per suum in nos, nostrum in se amorem et benevolentiam,*

« AnteriorContinuar »