Imágenes de páginas
PDF
EPUB

8. Przekład «Języka» Erazma z Roterdamu (1542).

Xiegi ktore zową Ięzyk z łacińskiego, na polski wyłożony. [Wybiyano w Krakowie przez Jeronimá Vietora]. (Według pierwodruku).

Oświeconemu i Wielmożnemu panu, panu Janowi hrabi w Tarnowie, kasztelanowi krakowskiemu, wielkiemu hetmanowi koronnemu, sędomirskiemu, stryskiemu, lubaczowskiemu etc. staroście, panu swemu miłościwemu, Hieronimus Vietor pokorną służbę swą wskazuje.

Miłościwy panie! Będąc ja wmieszkanem, a nie urodzonym Polakiem, nie mogę sie temu wydziwić, gdyż wszelki inny naród język swój przyrodzony miłuje, szyrzy, krasi i poleruje, czemu sam polski naród swem gardzi i brząka, który mógłby iście, jako ja słyszę, obfitością i krasomową z każdem innem porównać. Ile ja rozumieć mogę z ludzi, z któremi czasem o tem mawiam, nie jest inna przyczyna tego, jedno przyrodzenie polskie, które ku obcem a postronnem obyczajom, sprawam, ludziom i językom skłonniejsze jest niżli ku swem własnem: ktemu też trudność słów polskich ku wypisaniu, która takowa jest, że też snadź niepodobno barzo wiele słow czcionkami albo literami łacińskiemi, których pospolicie używamy, wypisać. A wszakoż mogłoby sie temu podobno pogodzić, gdzieby chuć a chciwość była. Abowiem, jako Cicero powieda, za chciwością tych, którzy sie uczą, najdują sie uczyciele.

Acz to nie mojej głowy sprawa, k rzeczy przystępując, przeszłych dni napadłem na książki Erasma Rotherodama, Miemca dolnego, sławnego i uczonego, przed kielkiem lat umarłego, o języku, z łacińskiego na polskie dosyć dwornie, a foremnie wyłożone; które iż są barzo pożyteczne ku czcieniu, nietelko uczonem, ale i prostem ludziom, mężczyznom i też białem głowam, które językiem więcej niźli rękoma zwykły pracować, żeby wiedziały, jako języki swoje mają sprawować. A żeby sie też język polski szyrzył, prasowałem je z pilnością i w. M., panu memu miłościwemu, je przypisuję i ofiaruję, jako naprzedniejszemu panu miedzy świeckiemi tejto sławnej korony, (która z w. M. wielką obronę i sławę ma), wiedząc, iż sie w. M. w nich, jako i w innych księgach tegoż to pisarza sławnego, barzo kochasz. A też jakoby spadkiem na w. M. po nieboszczyku panu Kristofie Szydłowieckim, sławnej pamięci panu krakowskiem, namiastku i ojcu w. M., któremu są przypisane, słusznie przypadają. Za to proszę, żeby w. M., panu memu miłościwemu, ta chuć i posługa moja jakażkolwiek wdzięczna była, aby w. M. mem miłościwem panem być raczył. Dan z Krakowa z warstatu mego, jedennastego dnia po nowym lecie MDXLII.

IX. MARCIN BIELSKI.1

1. Żywoty filozofów (1535).

Żywothy Philozophow: to iest: mędrczow nauk przyrodzonych. Y też inszych mężow cznotami ozdobionych ku obycżaynemu nauczaniu człowieka każdego krotko wybrane. Prasowano w Krakowie przez Floriana 1535.

(Tekst według pierwodruku).

Oświeconemu i Wielmożnemu panu: Panu Piotrowi Kmicie, Grabi z Wisznicza, Kasztelanowi Sędomirskiemu, Królestwa polskiego nawyższemu Marszałkowi, Krakowskiemu, Spiskiemu, Przemyskiemu, Kolskiemu etc. nawyższemu Staroście, panu swemu łaskawemu: Marcin Wolski, służebnik W. M., powolną służbę swą z życzliwością zdrowia etc. zaleca.

Poznałem czasu przygody swojej wielką, a mnie nigdy nie zasłużoną, krom żadnych przyczyn i zasług moich, z moimi przyjacioły, jawną łaskę, którą W. M. raczył ku mnie okazać, Oświecony Wielmożny panie, panie mnie miłościwy, którą to miał bych sprawnie z powinności na rozkazanie słusznie a dostatecznie (gdyby jedno moja posługa k temu godna była) zawżdy odsługować. Ale, iż ja, jako ten, którego mie z to żadnym obyczajem być nie może, abych to mógł W. M. dostatecznie odsłużyć, znając to zawżdy przed sobą, że mi sie dosić od W. M. pana mego miłościwego kwoli stało, czego ja nigdy zasłużyć nie mogę, tylko że to wkładam na nawyższą, znierównałą (s.) mądrość, która z przeznania bytności wszelkiej i przychodności, co komu należy, według żadnych zasług i miłosierdzieństwa swego dostatecznie odpłaca, k czemu święte pismo: jaką miarą mierzyć będziecie, taką wam zasie będzie odmierzono; drugie: nie potrzebuje zdrowy lekarza, jedno chory;

1 Ign. Chrzanowski, Marcin Bielski, Studjum historyczno-literackie, wydanie drugie, Lwów-Warszawa 1926.

jeszcze drugie: gdy wół abo osieł wpadnie w dół, zaż niesłuszno jest ić k niemu a pomagać mu, by też było i w święto; takież (przykładnie mówiąc) człowiek, będący w więzieniu, potrzebuje wszelkiej łaski, którym wasza Wielmożność zawżdy z swego rozumu, osobliwego miłosierdzia zwykł pomagać, a zwłaszcza tym, którzy są mało winni abo sie chcą polepszyć, gdzie sie też to pirwszych czasów ludziem mądrym (których tu są wypisane żywoty, a co swą nauką świat rządzili) przygadzało, jako Calistenesowi, Zenowi i innym, wszytcy sie na to zgadzali, czesne rzeczy opuściwszy, nauk się dzierżeli, drudzy do wody swe skarby topili. Jako Crates, Diogenes, miasto sklepu, w kadzi mieszkał, i inni mędrcy dziwne a nie rozkoszne żywoty wiedli, jedno we czcieniu a w naukach swe żywoty pokładali. A tak ja też W. M. pana mego Miłościwego jednego z nich pokładam, którego wiem kochać sie w piśmie, w naukach i rozmaitym czcieniu, jako na takie przysłusza, i innym obcym, chcącym sie uczyć, swym wszytkim dostatecznym nakładem w każdej swej dzierżawie pomagając k naukom, gdzie już nadto nie może być wymyślono więtsze dobrodziejstwo.

Za takimi tedy nie zasłużonymi dobrodziejstwy, ja proszę W. M. pana mego miłościwego za wdzięczne przyjęcie tych to książek, krótce wypisanych, które zową Żywoty mędrców, ktorem tak z pilnością i z pracą niemałą, za pomaganim niektórych uczonych ludzi na polskie przełożył, chcąc, abych tym więcej łaskawą przyjaźń a miłość z powolności mógł odzierżeć. Zalecam je W. M. panu memu miłościwemu, któremu ja zawżdy służyć chcę ku czci i sławie i tudzież dla rozmnożenia polskiego języka, którego przedtym nie wiele dla trudności jego pisano, tak, aby każdy, komu sie je czyść przytrafi, będący tej ziemie przyrodzony, za słusznym uczynkiem przyrodzonej mowy nie wzgardzał. Zatym proszę, racz W. M. być panem moim łaskawym. Dan w Krakowie 1535.

Marcin Wolski z Wielkiej Polski do czciciela
rymuje.

Rozum na tym zależy człowieczy
Mieć w sobie takowe rzeczy,
Które ku cnocie przywodzą,
A od zbytków wszech odwodzą.
Oto sie nawięcej mamy starać
Byśmy mogli w cnocie obcować,
Jako ci mędrey działali,
Którzy tu są wypisani:
Tych nauk ei naśladowali
I drugim po sobie zostawiali.
W rozkoszach sie nie kochali,
Żadnych skarbów nie zbierali,

Tylko sie nauką żywili,
Nic nie umieć się mienili.

I ty, chceszli być od zwierząt rozny,
A ich też głupości prozny,
Chciej sie w nauce obierać,
Mądrości, rozumu nabywać,
Miej przed sobą co uczonego,
Czemby podparł rozumu swego.
Czci mężów mądrych przykłady,
Niechceszli mieć w sobie wady,
Przydziesz ku końcu dobremu
I ku żywotu wiecznemu.

Andrzej z Kobylina wszelkiemu człowieku dobrej wolej.

Dawna a pospolita jest przypowieść miedzy ludźmi, gdy mówią: tak trzymajmy, jako naszy przodkowie trzymali. Nad to przysłowie nic niemasz prawdziwszego. Bowiem, gdybyśmy sie tak sprawowali, jako oni, mam za to, żeby lepszy był stan nasz i pobożniejszy. Ale, którzy są przodkowie naszy, około tego gadka jest. Bowiem mnodzy ludzie, a zwłaszcza gminu pospolitego, tak sie domnimają, jakoby ociec abo matka, którzy nas na świat wypuścili, byli prawi przodkowie naszy. A tak, żebyśmy tak mieli trzymać wszytko, jako oni trzymali, a inaczej nic, byłoby to niemałe szaleństwo. Bowiem oni ludzie byli szczyrzy, a snadź prości abo głupi, i owszem wiele synów najdzie mędrszych i sprawniejszych daleko w mnogich rzeczach, niż byli tacy przodkowie ich. Przeto domnimanie takowe zostawiając pospolitemu gminowi, który często błądzi, inszej sie drogi imiemy. Chcemyli wyższej rozumu podnieść, najdziem insze przodki nasze, a zwłaszcza co sie tycze kaźni krześcijańskiej. Musiem to wyznać, iż nasz prawy przodek i starszy jest pan nasz Jezus Christus, odkupiciel i zbawiciel plemienia ludzkiego, który z wierzchu stąpiwszy, raczył nam dać zakon i naukę sprawy żywota naszego, jenże, wstępując zasie do chwały Boga Ojca, zostawił po sobie ucznie swe i pisarze, to jest Apostoły z Ewangelistami, którzy jego naukę i popisali, i ludziem po wszem świecie ją rozsławiali. Po nich też byli (jako i podziśdzień mogą być) ludzie święci a sprawiedliwi, naukę apostolską, od kościoła przyjętą i potwierdzoną, sprawiedliwie wykładający z nauki i natchnienia ducha bożego. Takich przodków naszych będziemyli sie trzymać, jako płotu (opuściwszy plotki insze i zabobony), zaiste nie ustąpimy w wierze krześcijańskiej. Wszakoż, co sie tycze obyczajów a spraw ludzkich, najdziem i miedzy pogańskimi ludźmi, zwłaszcza filozofy, jako sie mamy sprawować według pisma ich. Gdyż też (tak ś. Paweł powiada) cóżkolwie napisano, wszytko to jest dla nauki naszej etc. Gdy ich pisma, zwłaszcza statecznego, a które nie jest przeciw wierze, naśladować będziem, możem rzec, iż oni też są przodkowie i starszy naszy, bowiem wszytcy jakmiarz filozofi, to jest mędrcy starzy (a są to słowa świętego Basila de legendis poetarum libris), którzy nieco w mądrości przyrodzonej pisali, co nawięcej mogli, wszędy cnotę wychwalali, którym iście wierzyć mamy i o to stać, abyśmy to w żywocie naszym okazowali, co oni w piśmie po sobie zostawili. Bo jestli którzy cnotę przed zebranim ludzkim wychwalają, a sami lepak pychę swą, obłudność, zdradę i zysk nad sprawiedliwość przekładają, takowi nic sie nie dzielą od onych, którzy okazują komedyje, to jest rozprawy ludzkie, gdy igry sprawują na miestcu, k temu przyprawionym. Tam sie ukazują jako królowie, abo jako mocni a zacni ludzie w pośrzodek wychodzą, gdyż oni tymi nie są i owszem snadź bywają słudzy

abo rządu niskiego. Widamy też, iż gędziec (możeli sie tego uwarować) nigdy sie tego nie dopuszcza, aby struny na jego gęślach niestworne były, a taki człowiek (który tylko wychwala cnotę) sam z sobą nie zrównawa, gdy żywota, ku słowam podobnego, nie ukazuje, ale będzie myślić (jako pisze Euripides), iż tylko językiem przysiągł, gdyż myśl została prozna przysięgi, to jest nie przyzwoliła. Taki też więcej żądać będzie, aby sie dobrym zdał, niż aby prawie im miał być. Wszakoż (chcemyli Platonowi wierzyć) to jest niesprawiedliwości koniec dobrym sie ukazować, gdy takim nie jest. Przetoż to wszytko, co o cnotach jest napisano, abyśmy przyjmowali. Ale nauki poetów, takież i oratorów, w kłamie naśladować nie mamy. Bowiem ani w kunście, ani w sądzie, ani gdzieindzie łgać niesłuszna nam, którzy prawą drogą żywota iść chcemy, wiedząc, iż nam wszelka też zapowiedziana przykazanim Ewangelijej. Jedno tylko poety abo oratory przyjmować mamy, gdy cnotę chwaląc podwyższają, a grzechy statecznie, a nie obłudnie każą. Bo aczkolwie ludzie, abo i inszy robaczkowie, z kwiatków nic nie zbierzą, tylko wonią a barwę, wszakoż pczoły umieją z nich miód wybierać. Tak też ci, którzy tylko samej dworności słów w poetach szukają, aczkolwiek niejaki pożytek biorą, wszakoż mały, gdyż prawdy a cnoty szukający bierzą więtszy. Ale gdyżeśmy o pczołach gadkę poczęli, pobaczymy szyrzej od nich naukę, bowiem one nie na wszelki kwiat padają, ani też ony ich śniadają wszytkich, na które upadają, tylko, to pobrawszy, co ku ich robocie pożyteczno jest, ostatku poniechają. Takież i my, chcemyli rozum zdrowy mieć, wziąwszy to z ksiąg, co jest prawdzie podobne, wszytko insze opuścimy, abo to, co jest pożyteczno, wziąć mamy, a od tych rzeczy, któreby nam mogły zaszkodzić, mamy sie odchylać. Początkiem tedy każdą naukę obaczyć mamy, a koniec jej poznać. Poetów też, to jest wymysłków, nie opuszczajmy, bowiem oni rozliczni a wielomyślni są, wszakoż nie ku wszytkim onym rzeczam, które oni powiadają, mamy myśli przykładać, tylko gdy sławnych mężów zacne dzieje przypominają, tedy, uszy myślej naszej skłoniwszy, rzeczy one pilnie obaczyć mamy, a o to stać, abyśmy takowi, jako oni, o których piszą, byli. Gdyż lepak o ludziech nierządnych pamiątkę czynią, tam sie warować mamy ich uczynków i też naśladowania, a uszy zasłonić, jako był Ulixes uczynił (pisze Homerus), gdy Syrenes na morzu śpiewały, bowiem złe rozmawianie jest jawna droga ku grzechom, a przeto pilności wiele przyłożyć mamy, abyśmy też rzeczy, która częstokroć miewa w sobie, chocia potajemnie, złość niejaką, w się nie przypuszczali, jako oni, którzy jad, miodem przysłodzony, wypijają. Nie będziem tedy chwalić tych wymysłków, gdy rozboje wychwalają, ani też gdy wysokimi słowy abo rozpustnymi pieśniami szczęśliwość świecką wypisują, a zwłaszcza gdy o takowych znamienitych a szczęśliwych mężach tak mówią, jakoby tacy wszytcy byli dobrzy a cnotliwi. Bowiem miedzy takimi brat przeciw bratu sili sie, ojcowie przeciw synom, takież synowie przeciw

« AnteriorContinuar »