Imágenes de páginas
PDF
EPUB

Mnie z swą praczą proszno nie porussai, Za to proszę więczej tu niebiway,

Prawa swego przedemną nieodkriwai. Idz precz, radzę, czo naliepie w stronę, Nie poidziessli, pussczę na czię zonę, Jedno thwoie thi plotki usslissi,

Zskoczi na czię, jako kot na missi.

ΖΟΝΑ.

Czemu na nas pokuso powstaiess,
Srogo mowiss, wssitkim grozącz laiess,
Ukazuiess nam na przissle czasi,

Ganiss nasse srebrne, zlote pasi,
Pięknim dzialem stare, nowe ssati,
Powiedass bicz wssitko to utrati.
Iz ti sama odrapano chodziss,

Przeto tesz nas w tę nędzę prziwodziss. Idz precz richlei, nędzo pospolita,

Będziess tu wnet kijem od nas bita.

RZECZ POSPOLITA.

Proszno ia tu praczę podeimuię,

Gdi zadnego z swei stroni nieczuię, Priuaczi tu wssitko rozkazują,

Mogi sprawcze zsnimi sie buntuią. A czo iesscze gorssego powstaie,

Mąż swei zenie przodek w sprawach daie. Niestotes mnie, zem przissla na zoni,

Widzę, baczę, w męzach rozum ploni.
Iz sie daią swoim zonam rzędzicz;
Jako wssisczi tu nie maią blędzicz,
Kiedicz mnie iusz i niewiasti gniotą,

Po chwili mię i z ziemie precz wimiotą.
Snadz mię niegdi wspominacz będzieczie,
Kiedi sie was lieda kto nagnieczie,
Gdi takowe nawas przidą czasi,

Opadną z was lanczuchi i pasi,

Ssati, perli, stare, nowe kroie,
Radibisczie bito bilo moie.

Gdi na gine urzędi przidzieczie,

Za swe zoni wstidzicz sie będzieczie.

Sludzi wassi pomagacz wam będą,

Gdi przed wami na swich miesczoch siędą.

A ktoresczie za ssalone mieli.

Mędrssemi ie będzieczie slisseli.

Moim slowam mieiscze potim daczie,

Kiedi mię bicz prawdziwą usznaczie,
Ktora czinię iak nawięczei mogę,

Ukazuiącz wam prawdziwą drogę,
Bosczie przissli dzis na sprawi glupie,
Tak niewiesczie, iako i Biskupie,
A kiedy Bog zechcze skaracz ludzi,
Sprawczę na nie ssalonego zbudzi,
Dla ktorego blędu wssisczy zginą,

Zwlasscza ktorzi moie prawa miną.
A wi sie dzis zemnie nasmiewaczie,
Dobrodzieikę, mnie, za blazna maczie.
Poidę iesscze do ziemskiego prawa,

Aza będzie tam lepssa ustawa.
Obaczęli czo wprawie godnego,
Pomogę iem z upadku swoiego.

Witaiże mila pani

nassa sluzebnicze, Czemu sie tak frasuiess, poczirnialocz licze. Pomogl czi bim barzo rad bim mogł w to ugodzicz, Alie trudno privati

w tich sprawach uchodzicz, Bo i mnie rozerwali

naczięgacze mogi, Besz nakladu ubogi

za malo mnie stogi, Także tesz besz prziczini moczi i czuinosczi Pomoze mu czart wigracz,

w kim nimass chitrosczi. Bo mam w sobie rozliczne

kussi i fortelie.

A snadz iusz przechadzaią niemieczkie ortelie.

STATUT.

Jestem bi ssachownicza,
kiedi kto gra ssachi.
Jednemu smiech prziniosę
a drugiemu strachi.
Kralka skroliem i spopem

wolno przesz mię chodzą.
Rocha piesska z riczerzem

tim iako chczą wodzą. Ktorim sluzę iako chczą,

mnie po woli maią: Albo stan albo gidz precz

przed się wzisku zdaią. Mali zisk u mnie weszmiess, bierz ssie na seim radzę, Postaram sie tim więczei, was sprivati zwadzę,

W czim krziwdę mass tam powiedz,
nieboi sie privatow,

Tak biskupow, wojewod,
jak inssich prelatow.

RZECZ POSPOLITA.

Czo jest w ludziech taka za sliepota,
Iz niemogą obaczicz klopota,
Ktori iawnie iusz przed sobą maią,

A wdi na tho wssisczi nicz niedbaią,
Więczei strzegą wlasnei maięthnosczi,
Nizli garla i swoiei zacznosczi.
Znak iest gniewu nad nami bozego,

Niewidzą iusz karania srogiego. Jako Greki wnętrznemi walkami

Karal iawnie, iż sie bili sami, Zidi skaral srogiemi pogani

I niektore nasse krzescziani. Karal znacznie pharaona gadem,

Ze wssech gorze nas niewiescziem iadem. Iako w troiyei Ilium skazano,

Przesz niewiastę z gruntu wiwroczono, Tak też i tu trzeba sie obawacz,

lesli mieiscza mnie niebędą dawacz; Zwlasscza maiącz pana ssalonego,

Ktori sam iest początkiem ich zlego,
Kladącz zloto na parssiwe czialo,

Ktore plodu iusz nie będzie mialo,
Bo ten ziwot czart zapieczętował,
I nie według Boga postępował.
Nie tilko sie iusz swieczci zblasznili,
I duchowni swe stani zmienili.
A na koniecz dobitek i zptaki

Chczącz skazicz rzecz moię i poliaki
I planeta odstąpil ziwiolu

Wolial przistacz do glupiego wolu,
Ktori iesscze w rogach swich mial malo,
Czapki rzimskiei tez sie mu zachcialo.
Nieprzistogi ta picha wolowi,

Ani w polsscze bicz Cardinalowi,
W takiei czapcze lupa gęsiom kazal,
Ptaki glupie zpolu z lisską zdradzal.
Zdibieli tesz w takiei czapcze wolu,

Wsadzi go w rzicz i zsptaki pospolu.
Znami dobrze wssisczi Rzimskie brami,
A nakoniecz ie stanczikowi dami,
Iemu takowa czapka przistogi,

Blazna więczei, niż Senata strogi.
Ha, ha, iaka to glupia utrata,

Bogaczicz rzim a opuscicz brata,
A nakoniecz blasznem sie ucznicz,
Iako ten smie międzi mądre winidz.
Czo kosstuią czapki, palliuse,

Zolnierz drabik bez pieniędzi klusse.
Lepiei bi mu dacz wziąwssi i z oltarza,
Niz bogaczicz lakomego lgarza.

Poidę na seim, będę pilnowala,

A zabim czo o sobie slissala,

Bo wiem, iz tam nie glupi biwaią,

Ktorzi na mię iesscze nieczo dbaią.

Będę splaczem swich wiernich prosila, Bich z stakimi privati czinila, Ktorzi moim sprawam zawadzaią,

A swe wlasne w liepssei pieczi maią.

Jesscze miei w nas nadzieię,

moia mila siostro,

Uderzimi dalibóg

na privati ostro, Bocz nam posli potemu,

ktorzi cziebie raczą A czego nam potrzeba. dobrze na to baczą. Mam tę o nich nadzieję,

ze czię nie opuszczą,

Chocz drugie czinssem, wsiami, i iurgielti mussczą. Ruskie, pruskie, Lithewskie są ziemie nabite. Nieiedno czialo polskie

dla nich jest zabite. Przeto wieldzi poliaczi i z swemi powiati Maią przodek w tich sprawach miecz nad gine brati. Abi czie nie zgładzono

do koncza w tei ziemi, Dobrze tego strzedz będę

i z sini swoiemi, Slichalem ia w powiescziach, czo o koczie pissą, Zlote sceptrum porzuczil a skoczil za missą. Zsnadz bil tego niegodzien,

albo przirodzenie Niedalo mu tich darów,

albo zle czwiczenie. To Orlisko uporne wazi wssitki lekcze; Iako tę gęs osiodlal

tak iei pusczicz niechcze. Orliczek mu pomaga zoltimi nogami, Niewiedziecz zkąd przileczial z dziwnemi farbami; Iesli sowa, czi orzel,

SIEM.

niewiemi zapewne, Skoro trąbi porzuczil, uczinil nas rzewne. Dobitek nam hardzieie, niechcze oracz rolei, Posiadssi nasse zboze uziwa swei woliei. Ten wol na glowie nosi infulę rogatą,

Dzierzi sie swei infuli

za nassą utratą, Niezwacz bi go wolem. alie raczei bikiem, Dlia iego rospusnosczi zadziergnącz go likiem, Kiyem infulę stręczicz spolu i zrogami, Dobitek ten przeklęti

niech niewladnie nami. Miesiącz wssitek sie skazil,

zassedl za obloki, lakosz komu ma swieczicz, gdi sam zmienil skoki. Cometa przi nim stogi

ogoniasta gwiaszda. Swieczi ptakom zwierzętom wilecziawszi z gniazda Prawda sie w lez zmienila nad swe przirodzenie, Staroszcz z lakomstwem wazi na dobre ginienie. Drugi strogi firlieie, a snadz go tak zową; Opuscziwssi sokoli

pobratal sie z sową Lodzia wodzie skotficzą moczno spolu stoią; Bidla, ptaków, miesiączów namniei sie nieboią. Maią wiatri po temu i z kompasem zaglie,

Nie boią sie tich niecnot, przipadnąli naglie. Zawrzemi ten dobitek

i zsptaki w oborze

Nasiekai z snich bigosu

thi ostri toporze. Abi zgaga niebila, nasol dobrze woli,

Bocz sie iusz w tich bestiach

zamnozili wssoli, Xięzei sie niedziwuię,

bo sie tak sprawuią, Z nabozenstwa wielkiego niewiastam holduią Rokieta i cziasnocha iednakie odzienie,

Niepewnecz to powiesczi,

bi wziął z snich zbawienie. Poki będą sprawowacz

nas swieczkie osobi, Będziem u wssech zgardzeni iako insse robi.

Ochiliam tu zbaczeniem
cznotliwe prelati,

Ktorzi ieszcze wstid znaią
cziebie i sprivati.
Wssak ze sie postarami,

iż niebędziem blędzicz, Kiedy xięża niewiasti

nas niebędą rzędzicz. Czasbi sie iusz obaczicz...

D) Zwierzyniec (1562).1

Zwierziniec W ktorym rozmaitich stanow ludzi, źwirzath, y ptakow, kstalty, przypadki, y obycżaye, sa wlasnie wypisane. A zwłaszcża ku cżasom dzisieyszym naszym nieiako przypadaiace. Na rok od narodzenia Pańskyego 1562. (Tekst wedlug wydania Bruchnalskiego).

A TU NAPIRWEJ RZECZPOSPOLITA SKARŻY SIE NA SWE NIESZCZĘŚCIE.

I cóżem ja wżdy krzywa, uboga sirota,

A snadź od swych nawięcej używam kłopota.

Ja się staram o wszytki, ale o mię żadny,

Tak je marnie pobłaźnił ten marny świat zdradny.

O, nieszczęsny Prywacie, tyś tego nabroił,

A nadobnieś ten naród tak sławny przystroił,

Że świętą sprawiedliwość i mnie wyganiają,
Ale dobrzeli czynią, potym rozeznają.

PRYWAT SIE OBMAWIA.

Nie frasuj sie, gospodze, cóżem ja krzyw tobie,
Dawnoć czasu pokoju każdy garnie ksobie,

A zwłaszcza gdy marny świat tak sie na tym sadzi,

Iz kto umie więcej dać, przy tym rychlej zdradzi,

1 Wydał Wilhelm Bruchnalski, Bibljoteka Pisarzów Polskich Akad. Umiej. nr. 30. Kraków 1895; Ignacy Chrzanowski, Zwierzyniec Mikołaja Reja z Nagłowic, Ateneum, 1893, III.

M

Humanizm i Reformacja.

20

« AnteriorContinuar »